Rozdział 18.



Komentujesz to karmisz wenę, a rozdziały pojawiają się szybciej. :)
(jest opcja pisania anonimowego komentarza)

"Widzieliśmy dużo razy wredne laski z mojej byłej szkoły, ale je unikaliśmy. Jednak po jakimś czasie zaczęły iść w naszą stronę. Gdy już mieliśmy je minąć Jasiek podłożył im nogę. To chyba wredne, ale bardzo się z tego powodu cieszyłam. To uczucie gdy widzisz dziewczynę, która niszczyła Ci życie leżącą na brudnym chodniku. Widok bezcenny, naprawdę.
-Napijemy się czegoś i wracamy?-zapytałam z wielką nadzieją, że odpowiedź będzie twierdząca. Na szczęście moje "marzenie" zostało spełnione i chwilę później znalazłam się w tramwaju."

    Michalina i Jasiek wysiedli razem ze mną udając się do mieszkania Michaliny. Chwilę pogadaliśmy w miejscu, w którym powinniśmy się rozdzielić. Pożegnaliśmy się, a ja ruszyłam przed siebie. Chodnik tutaj od kiedy pamiętam był nierówny. Musiałam uważać by się nie wywrócić. Kawałek przeszłam po twardej ziemi. Tak właściwie to nie wiem czemu w tym miejscu nie ma kostki brukowej. W końcu doszłam do jednej z moich klatek. Było zaskakująco czysto, szyby nie były wybite, nawet klamka była na miejscu. Wbiłam powolnie kod ukrywając się pod daszkiem. Szybkim krokiem wspinałam się po schodach. Minęłam znaną mi już grupkę nastolatków witając się uśmiechem. Pokonałam już ostatni schodek, więc zaczęłam szukać w kieszeni kluczyków do mieszkania. Nie było problemem je znaleźć, otworzyłam drzwi nadzwyczajnie szybko. Ciemność. Gorąc. Cisza. Te trzy rzeczy ciągle mieszały mi w głowie. Był letni wieczór, więc na dworze było jasno. Zaczęłam zdejmować buty obserwując założone koce na oknach. Wzięłam w dłoń telefon z nabitym już numerem 997. Sprawdziłam swój pokój, nic się nie zmieniło. Ruszyłam do łazienki-ta sama sytuacja jak w pokoju. Kuchnia prawie się nie zmieniła, był trochę brudny blat. Ostatnim punktem wycieczki był salon. Tam było najciemniej. Usłyszałam jakiś szmer za kanapą lub stołem.
-Suprise!-minął ułamek sekundy, gdy razem z zapalonym światłem zza stołu wyskoczyły dwie osoby, poznałam je od razu.
-Janek! Kinga!-krzyknęłam chyba na cały blok podbiegając do dwójki dorosłych ludzi przytulając ich do siebie. Odwzajemnili uścisk.
-Nasza młodsza siostrzyczka to już prawdziwa kobieta jest! Januszu, czy ty to widzisz?-szturchnęła mnie swoją małą dłonią siostra. Kinga mieszka w Warszawie, razem ze swoim mężem Kamilem i córką Zuzią, a Janusz (zazwyczaj mówimy na niego Janek) we Wrocławiu ze swoją dziewczyną. Widzimy się raz na ruski rok, więc moja radość na ich widok sięgała zenitu. Od zawsze miałam lepsze relacje z rodzeństwem niż rodzicami, mimo, że nasze kłótnie (jeśli były) to były bardzo mocne, głośne i raniące. Nie potrafiłabym się odwrócić od rodzeństwa.
-Jakbym był w jej wieku, to kto wie. Może byś była matką moich dzieci.-mówił z poważnym wyrazem twarzy Janek. Staliśmy w ciszy jeszcze przez chwilę, potem nasz śmiech prawie zepsuł kieliszki w szafie. Ja przestałam pierwsza i patrzyłam się na nich jak na debili, bo mamy trochę inne poczucie humoru, a oni są jak bliźniacy.
    Siedzieliśmy w salonie pijąc herbatkę i jedząc zawał w bułce. Jest to hamburger według mojego brata, jemy go zawsze gdy przyjedzie. Głównie jest tam mięso, dużo mięsa. Do tego podwójna porcja sera, cebula, boczek i hektolitry majonezu z ketchupem. Nie przepadam raczej za mięsem, dlatego jem bez boczku. Moja siostra parę razy mówiła, że zostaje wegetarianką, ale nie wytrzymywała zbyt długo. W naszej rodzinie trudno być wege, zwłaszcza jak na obiad jest kurczak. Uwielbiam kurczaka i ryby. Wołowiny, wieprzowiny i innego mięsa nie jem-po prostu nie lubię. Zaplanowaliśmy na jutro wypad do kina, ale jeszcze nie wiem na co. Oni już pewnie wiedzą, durne parówki.
    Wieczorem napisała do mnie Michalina. Jasiek zostaje u niej na noc, aktualnie się mył. Teraz rzadziej piszemy-z wiadomych powodów. Znalazła sobie chłopaka, a ja nie mam zamiaru jej marudzić, bo sama go nie mam. Ale trochę to boli ta świadomość, że on zawsze będzie ważniejszy. Planowałyśmy kolejny wypad, tym razem babski. Nie mogła się zdecydować-spacer po alejach czy może wypad do Olsztyna. Po krótkiej rozmowie na ten temat doszłyśmy do tego, że wybierzemy się za tą dziurę i posiedzimy na łonie natury.
    Słońce, słońce i jeszcze raz słońce. Leżałam spokojnie na swoim łóżku słysząc chrapanie tego Janusza, aż nagle moje powieki zaatakowała ta wielka, święcąca kula. To był znak, że trzeba wstawać. Zrobiłam sobie i Kindze na luzie śniadanie, bo tamten śpioch nawet nie spróbował wstać. Łóżko jest tak ułożone, że jego słońce nie obudzi. Szczęściarz. Zjadłyśmy we dwie naleśniki, trudno, że to bomba kaloryczna. Niby mówię, że mogłabym schudnąć, ale jestem hipokrytką i nic z tym nie robię.
-Opowiadaj, poznałaś kogoś fajnego? Jak z tym Szymonem, o którym kiedyś mi mówiłaś?-znów muszę zaczynać ten temat...
-Poznałam kolegę, a z Szymonem to zakończony rozdział. Nie mam w ogóle ochoty na ten temat rozmawiać.-trudno będzie o tym zapomnieć-Jak tam u Zuzi i Kamila? Mała wyzdrowiała?-jestem chrzestną Kingi córki, ale odległość między nami powoduje, że czasem tylko dostaję jej zdjęcia.
-Ehhh... No dobra. Mała już prawie wyzdrowiała, ma tylko lekki kaszelek. Kamil żyje jak zwykle, wiesz, że z niego to taki leniuch.-rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, gdy wreszcie wstał śpiący królewicz.
    Okazało się, że wybrali film "W głowie się nie mieści". Zawsze wydawało im się, że są zabawni. Chyba coś im nie wyszło. Ale ważny jest gest... nie?

Perspektywa Jaśka

    Nocowałem u Michaliny. Jej mieszkanie było puste, więc dla nas było wygodniej. Jej rodzice wiedzieli o nas, przecież nie mamy się przed czym ukrywać. Jednak każdy czuje się swobodniej gdy jest sam ze swoją drugą połówką-nie z rodzicami. Wieczór był świetny, mimo iż siedzieliśmy tylko w salonie i oglądaliśmy filmy wybierane przez Michasię. Wybierane przez kobietę-czyli komedie romantyczne. To nie tak, że ich nie lubię. Bardziej chodzi o to, że niektóre są przerażająco nudne. Ta była całkiem spoko, chyba to był "LOL", ale nie jestem pewien. Grała w nim Cyrus, która moim zdaniem jest nawet ok. Około godziny 2 położyliśmy się i niesamowicie szybko zasnęliśmy. Lubię takie chwile, gdy jestem jej blisko. Jak to powiedział kiedyś jeden z bardzo szanowanych przeze mnie mężczyzn... "W życiu piękne są tylko chwile"

-----

Przepraszam, że krótkie, ale chciałam dzisiaj to dodać, a jestem już zmęczona tak szczerze mówiąc. XD Przepraszam również za tę... Prawie półroczną przerwę. Nie wiem kiedy dokładnie będzie kolejny rozdział (przepraszam x3), ale to też nie do końca ode mnie zależy. Ale jeśli to czytasz to dziękuję, że dalej tu jesteś. :) Zapraszam ponownie i pozdrawiam Kinię, która mnie namówiła by to dokończyć, low.

Andżelika, autorka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6.

Rozdział 17.