Rozdział 14.


Czytasz, komentujesz.
(jest opcja pisania anonimowego komentarza)

"-Nie Klaudyna.-przypomniało mi się, że nie lubi jak się tak do niej mówi. Mimo wszystko lubię się z nią droczyć.-Jasiek, Michasia nigdy by tak nie zrobiła.-jak to? Przecież dzwoniłem do niej. To był jej numer telefonu. Nie rozumiem o co chodzi Klaudii.
-Przecież to jasne, że była ona. Nie obchodzi mnie czy ma zły dzień, po prostu zrobiła coś okropnego, przesadziła.-moje dłonie szybko ułożyły się w pięści. Wkurwiła mnie ta cała sytuacja.
-Ale Jasiu... Kurwa...-znowu zaczęła płakać, nie chciałem tego. Przyniosłem jej kawałek papieru z jej łazienki by się wytarła.
-No już, nie płacz. Co chcesz powiedzieć?-nastała cisza. Czekałem by się skończyła. Już widziałem jej lekko otwierające się usta.
-To był Szymon.-wolałem jednak tamtą ciszę. Muszę tam pojechać mimo późnej pory."

    Nie rozumiałem o co chodzi. W jakim sensie Szymon? Przecież Michasia była na niego zła, za to jak się zachował wobec Klaudii, więc nie sądzę by był u niej tak długo. Nie kapowałem już w ogóle co się dzieje. Klaudia nie przerywała płakać. Wiem, że ma ciężką sytuację z Szymkiem, ale bez przesady. Zaczęła majaczyć, a to nie jest dobry znak.

Perspektywa Klaudii.

    Rozumiem, że Jasiek nie zorientował się, że to Szymek pisał i mówił. Ja znam Michasię od zawsze i nigdy by czegoś takiego nie zrobiła, chyba, że byłaby pod wpływem. Szymon u niej był, to wszystko jego wina. Da się rozpoznać przez telefon, że to nie jej głos. On myśli, że jak zacznie piskliwie mówić to ja się nie zorientuję, że to zacny Szymon mówi? Pojebało go kompletnie? Przestałam płakać, zadzwoniłam po taksówkę, która pojawiła się jakieś 15 minut później. Jasiek nie dał się długo namawiać, wsiadł nawet pierwszy. Znałam tego taksówkarza. Moja mama jak byłam mała zawsze dzwoniła po niego, dostawała za to zniżki. Usłyszałam drżący głos Janka, ledwo dało się zrozumieć co powiedział. Powiedziałam, żeby pan Zbyszek podwiózł nas na Parkitkę. Ruszyliśmy od razu. Po drodze słyszałam pytania czemu jedziemy do szpitala, czy z mamą wszystko dobrze. Nie odpowiadałam, bo nie powinno go to interesować. Trochę chamskie, ale to sprawa poważna, a nie chcę by ktoś inny się dowiedział. Widziałam minę Jaśka. Złość powoli odlatywała, zaczęłam poznawać jego inną stronę, tę wrażliwą. Lubię podróżować i poznawać charaktery ludzi. Muszę przyznać, że wyglądało to interesująco, jak wiecznie uśmiechnięty chłopak wpatruje się w drzewa za szybą samochodu, a z jego oczu spływały pojedyncze łzy... Wtuliłam się w jego gorące ciało, ale go to nie ruszyło. W połowie drogi zaczął lać deszcz. Puściłam Janka i oparłam głowę o szybę. Obserwowałam jak powoli spływają krople. Tworzył się wyścig. Co jakiś czas lewa wyprzedzała prawą, środkowa była na samym końcu. Nie obstawiam, która wygra, bo nigdy nie potrafiłam dobrze trafić. Pod koniec mimo wszystko wygrała środkowa kropla, bo gdy prawa i lewa się zatrzymały ona przyspieszyła jak dziki borsuk. Życie potrafi być naprawdę nieprzewidywalne. Historia oparta na faktach, historia o kroplach deszczu. To brzmi tak mądrze.
-Ty też tak robisz?-znów usłyszałam ten drżący głos Janka. Zauważył, że obserwuję ten jakże ciekawy wyścig wody.-Myślałem, że ja jestem dziwny i tylko ja tak robię. Lepiej się czuję ze świadomością, że jesteś chora jak ja.-Zrobił tą swoją dziwną minę i w końcu przestał być taki smutny. Starł te lekkie ślady po wyścigu łez na jego twarzy i zaczęliśmy rozmawiać. Tłumaczyłam mu o co chodzi z tą sytuacją. Chcę jak najszybciej pojawić się w szpitalu u Michasi.
    W końcu mogłam z nim rozmawiać jak zwykle. Trochę się pośmialiśmy, przedstawiłam mu pana Zbyszka. Usłyszeliśmy parę wielce ciekawych historii z jego życia. Wiedzieliście, że jego mama widziała latającą krowę? To teraz wiecie. Fajnie było, szkoda, że tak krótko. Zbliżaliśmy się już do sklepu budowlanego OBI, więc byliśmy naprawdę blisko. Mijaliśmy wiele zmokniętych ludzi, współczuję im. Ja nie ufam pogodzie w ogóle, nie raz miałam tak, że jak ubrałam się grubo, to był gorąc. Jak ubrałam się w krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawkiem to zaczynało lać. Często gdy jest ciepło zakładam swoją różową, przeciwdeszczową kurtkę, na wszelki wypadek. Jej kolor to taki fiolet i róż. Magenta? Coś w ten deseń.
-To tutaj, dwie dyszki wystarczą.-kiwnął głową pan Zbyszek i spojrzał najpierw na mnie, a potem na Janka. 20 złoty za 10 km? Warto jeździć z takim fajnym taksówkarzem. Boję się, że będzie miał przez nas kłopoty. Wyciągam powoli z kieszeni portfel i szukam tych dwóch dyszek. Poczułam mocne ukłucie w ramieniu. Spojrzałam w prawo, a tam Jasiek, który szturchnął mnie łokciem. Wyciągnął własne 20 złoty i zapłacił panu.-Dziękuję, to ja lecę. Pozdrów mamę Klaudia.
    Wysiedliśmy z taksówki i ruszyliśmy w stronę głównego wejścia do tego strasznego, wiecznie sterylnego budynku. Nienawidzę przebywać w takich miejscach. Kiedyś oglądałam The Walking Dead w postaci gry, bo wydaje mi się mniej straszna niż serial to nie dotrwałam do końca. Cały czas przed oczami mam białą salę, która wygląda jak pomieszczenie w szpitalu. Właśnie tam cięli ludzi, zrywali skórę, przygotowywali na obiad. Bracia St. John i ich matka byli moim zdaniem chorzy. Od początku nie miałam do nich zaufania. Staliśmy już przed salą Michasi. Musiałam jakiś czas przekonywać go by wszedł, ale doszliśmy do wniosku, że ja wejdę pierwsza. Chwyciłam tę okrągłą, metalową klamkę i lekko pociągnęłam przed siebie.
-Michalina! Śpisz?-podeszłam do leżącej na szarym łóżku Michaliny, po czym lekko zaczynałam uderzać ją w twarz. Chciałam ją tylko obudzić, ale i tak nie wyszło.-Szymon, gdzie jesteś?-Powtarzałam to zdanie parę razy, raz głośniej, raz ciszej. Teoretycznie nie powinniśmy tu być, ale trudno. W końcu usłyszałam ciche szmery. Nie wiedziałam gdzie jest, przecież to pomieszczenie nie ma szaf i tym podobnych. Spojrzałam pod łóżko i usłyszałam jego śmiech. Po za małą folią z czymś w środku nic tam nie było, a Szymon i tak gdzieś tu jest.
-Za Tobą skarbie.-odwróciłam się i zobaczyłam go za drzwiami. Jak mogłam go nie zauważyć? Jak Janek mógł go nie zauważyć?-Zawsze wiedziałem, że nie jesteś zbyt bystra. Dlatego nie kłopotałem się z wejściem pod to łóżko, ale schowałem tam coś o wiele cenniejszego niż ty czy ja.-znów zanurkowałam pod łóżko i zauważyłam tę folię. Machałam rękoma jak węgorz by to wyciągnąć i po wielu próbach udało mi się. To było coś białego. Jak mąka czy cukier puder.-Przydałoby Ci się. Jakbym zrobił z Tobą to co z nią to już dawno byś nie była dziewicą.-mrugnął do mnie i ruszył w moją stronę. Powąchał moje włosy i lekko pogłaskał po policzku. Podobało mi się to, ale nie chciałam mu ulec.-Dalej używasz tego szamponu? Jest niezły, skarbie.-szepnął mi do ucha i odwrócił się na pięcie. Gdy był już obok drzwi zaczęłam kontaktować.
-Naćpałeś ją? Pojebało cię kompletnie? Janek, biegnij po pielęgniarkę!-podbiegłam do Michasi i zaczęłam płakać. Zostawiłam ją na dzień, a ona już wpadła w kłopoty. Zastanawia mnie jak on ją przekonał by mu zaufała. Boże, co tu się dzieje.
-Nie robiłbym tego na Twoim miejscu. Jak pójdziesz do pielęgniarki to szpital dowie się, że zażywała narkotyki i będzie miała kłopoty. Wymyśl coś innego.-teraz to już kompletnie nie wiem co robić. Jej zdrowie jest najważniejsze, no ale nie chcę by miała policję na karku.-Janek, opiekuj się dobrze moją dziwką. Zdążyłeś ją już przelecieć? Zrobiła Ci chociaż jednego, malutkiego loda?
-Ogarnij dupę stary, jestem z Michaliną, a Klaudia się nie puszcza. Zależało jej na Tobie, a ty miałeś to w dupie, więc teraz miej pretensje tylko do siebie. Jak masz dostęp do tych wszystkich dragów to nie dziwię się czemu jesteś taki dziwny teraz. Naćpałeś się porządnie i myślisz, że jesteś najważniejszy. Pierdol się i zostaw nas wszystkich w spokoju.-Szymon już miał przyłożyć Jankowi, ale on szybko zareagował kopiąc go w brzuch. Czułam, że w końcu zacznie się bójka. Postarałam się ich rozdzielić, lecz szło mi to marnie.
-Dobra, puść mnie. Zajmijcie się lepiej tamtą laską. Nie reaguj na mój podpis na jej klatce piersiowej, to była tylko zabawa.-widziałam jak Janek się gotuje. Złapałam go za rękę, by się uspokoił i dał odejść Szymonowi. W korytarzu puścił mi oczko i odszedł. Przez te świństwo z pięknego romantyka zrobiła się taka świnia. Puściłam tę rozdrapaną przez bójkę i spoconą dłoń Jasia i skuliłam się na podłodze. Nie mam już siły. To wszystko mnie przerasta. Walczyłam o niego tak długo, a teraz nie chcę go znać. Przez jednego człowieka potrafię co chwilę ryczeć. Jak to jest?
- Pierdol to, po prostu. Nie potrzebujesz ani jego, ani żadnej innej osoby, która Cię nie docenia. Jesteś najlepsza, najmądrzejsza, najbardziej seksowna, a każdego kto myśli inaczej, też pierdol. Możesz osiągnąć wszystko, bo wszystko co ważne, masz w sobie. Niech idzie do tamtej tandety, niech budują kiepskie związki, ale uwierz, że kiedyś przed snem, zajebiście zatęskni. Wiesz czemu? Bo byłaś inna niż wszystkie, po prostu. Dawałaś mu to, czego ona nie da mu nawet w połowie, w końcu jesteś najlepsza. Nieważne czy jest teraz z nią, nieważne co robi i gdzie, nieważne. On stracił, bo odpuścił sobie kogoś wartościowego. Ty straciłaś tylko dupka, który myśli fiutem, a nie sercem. Pozdrów go kiedyś na ulicy i szczerze współczuj tej marnej imitacji dziewczyny u jego boku. Niech chuja zżera od środka, że oto sam zrezygnował z najlepszej opcji.-to co Jasiek powiedział ruszyło mną mocno. Najbardziej seksowna? To słodkie, bardzo, ale nie ma opcji by coś poczuł. Ja też nie mogę. Mimo wszystko to co powiedział jest niedopuszczalne, zwłaszcza, że jest z moją najlepszą przyjaciółką, która leży w tym samym pomieszczeniu nieprzytomna, bo naćpana!

Parę dni później.

    Po całym zajściu z Jankiem jesteśmy w kłótni. Michasia czuje się dobrze, czasami do mnie przyjeżdża i rozmawiamy. Przyjechała do mnie na noc, pijemy ciepłe, słodkie kakao i oglądamy "Love, Rosie". Ona nie ma uczuć, ja ryczałam na niektórych momentach jak piła maszynowa, a ta nawet się nie zasmuciła. Ja nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje. Przecież ten film jest w luj smutny, takie friendzone. Żyłam w friendzone, może dlatego tak ryczałam na tym filmie.
-W ogóle słyszałaś, że polskie przetłumaczenie "Love, Rosie" to "Na końcu tęczy"? Nie ogarniam tego.-serio nie rozumiem gdzie oni tam mają "Na końcu tęczy". Boże, czasami Ci polscy tłumacze są beznadziejni.
-Serio? Jakie dziwne.-zrobiła taką śmieszną minę, która chyba oznacza zdziwienie.
-Moim zdaniem to jest coś w stylu zakończenia listu. Jak Alex pisał do niej list to napisał "Love, Alex", więc to chyba o to chodzi.-czy tylko ja to zauważyłam? Moim zdaniem to jasne.
-No właśnie. Nie ogarniam tego. Sorry, taki mamy klimat.-zaczęłyśmy się śmiać jak za starych, dobrych czasów. Jest taką mądrą dziewczyną, zastanawiam się jak ona w ogóle dała się omotać Szymonowi.
    Piłyśmy to kakao i oglądałyśmy kolejne filmy. Zmyłyśmy z twarzy nasz lekki makijaż i zaczęłyśmy się nawzajem malować. Chciałyśmy się poczuć jak kiedyś. Namalowałam jej takie wielkie kreski, mega czerwone usta i zielony cień do powiek. Wyglądała całkiem dobrze... Dobra, nie okłamujmy się. Obydwie wyglądałyśmy strasznie, ale o to chodziło zawsze w takich zabawach. Nigdy nie lubiłyśmy za mocnego makijażu. Ale pamiętam, że jak byłam mała to malowałam sobie takie mega krechy i sądziłam, że jestem piękna. Jedyne co chciałam, a jest mocne i mega widoczne to niebieskie włosy. Zawsze o tym marzyłam, ale mama mi nawet pianką czy czymś w ten deseń nie pozwalała malować włosów. Life is brutal, nie?
    W środku nocy zrobiłyśmy sobie karaoke. Mama znowu śpi u Artura, więc korzystam. Piosenką jaką zaśpiewała Michalina była Haunted Taylor Swift. Świetnie jej to wyszło. Ja nienawidzę mojego głosu, bo jest naprawdę kijowy. Ja go słyszę fajnie, ale tak to jest strasznie dziecinny. To jest strasznie denerwujące, uwierzcie.

Come on, come on, don't leave me like this.
I thought I had you figured out.
Something's gone terribly wrong.
You're all I wanted.
Come on, come on, don't leave me like this.
I thought I had you figured out.
Can't breathe whenever you're gone.
Can't turn back now, I'm haunted.

    Przyszła kolej na mnie. Nie potrafiłam jej namówić bym nie musiała niszczyć jej słuchu, ale się uparła. Jak się uprze to nie da jej się przekonać. Szukałam po całych internetach jakiejkolwiek piosenki, która mogłaby mi wyjść. Jak chodziłam do podstawówki to śpiewałam Grubsona, bo myślałam, że chociaż trochę mi wychodzi, a on bardziej mówi niż tak szybko śpiewa i tym podobne. Kiedyś zaśpiewałam "Naprawimy to" Grubsona, niby słyszałam tam jakieś gratulacje, ale pewnie tylko dlatego, że byłam małym dzieckiem i jakby powiedzieli co serio sądzą to bym poszła ryczeć. Tak to już bywa. Po długich poszukiwaniach znalazłam piosenkę. Michalina gdy tylko usłyszała, że to Cry Rihanny to rzuciła się na laptop by znaleźć mi podkład na YouTube'ie.

This time was different.
Felt like I was just a victim.
An it cut me like a knife.
When you walked out of my life.
Now I'm in this condition.
And I've got all the symptoms.
Of a girl with a broken heart.
But no matter what you'll never see me cry.

    Gdy skończyłam śpiewać zapadła cisza. Michalina patrzała na mnie jak na kosmitkę. Przyznam, że bardzo dobrze mi się śpiewało. Tak dobrze się jeszcze nie czułam podczas śpiewania. Lubię tę piosenkę, zwłaszcza, że jakoś mi pasuje teraz. Dalej była cisza w moim mieszkaniu. Michasia miała tak otwartą buzię, że sięgała mojej podłogi.
-Klaudia, coś ty zrobiła? Zaśpiewałaś... Bosko.-podeszła do mnie i mnie przytuliła. Ja i boskie śpiewanie? Przyznam, że jakoś lepiej mi to wychodziło, ale bez przesady.-Kobieto, nagrałam cię. Posłuchaj tego.-puściła nagranie ze swojego telefonu. Nie mogłam nawet uwierzyć, że to mój głos. Nigdy nie śpiewałam aż tak dobrze, ciekawe co jest powodem.

-----

No hejka! Rozdział jest, wydaje mi się, że nawet długi. Mam do was prośbę. Wszyscy askowi niech się do mnie zgłoszą to będę im dawać info o rozdziałach. Olci będę dawać zawsze, bo z nią ogółem mam kontakt zawsze. Dochodźcie do grupy na Facebook'u! Mam nadzieję, że wam się rozdział spodobał. :) 


No to widzimy się za jakiś czas z kolejnym rozdziałem, buźka! :*

Andżelika, autorka.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6.

Rozdział 18.

Rozdział 17.