Rozdział 16.


Komentujesz to karmisz wenę, a rozdziały pojawiają się szybciej. :)
(jest opcja pisania anonimowego komentarza)

"Muszę to zrobić, przepraszam.-na początku nie zrozumiałam o co mu chodzi, chwilę później jego mocne, gorące usta wpiły się w moje. Czułam ten zapach. Czekolada z limonką i miętą, mogę tak stać wiecznie. Nie chciałam tego do siebie przyjąć, co ja robię?! Poczułam pożądanie jakiego nigdy nie czułam. Jasiek się odsunął, a ja usiadłam na kanapie. Powie mi ktoś co ja najlepszego robię? Najgorsze jest to, że ja chciałabym więcej..."

    Siedziałam wciąż na ciemnoczerwonej, skórzanej kanapie. W tle leciała piosenka Skrillex'a, do której wszyscy żywo tańczyli. Mało było osób, które nie podskakiwały. Każdy był uśmiechnięty, w końcu są na tak świetnej imprezie. Ja nie miałam powodów do uśmiechu. Parę minut temu pocałował mnie chłopak mojej najlepszej przyjaciółki. Tak bardzo chcę o tym zapomnieć, jakby to się w ogóle nie wydarzyło. Tak się nie da, stało się to co nie powinno. Czuję się jak spoliczkowana przez ojca nastolatka. Alkohol powoli wyparowywał z mojego organizmu, przez co coraz bardziej rozumiałam co zrobiliśmy. Niby nie winny pocałunek, ale taki... Czuły? Szczery? Nie wiem jak to nazwać. Po czasie stwierdziłam, że wracam do domu. Jasiek chciał mnie odwieźć, ale bałam się o jego zdrowie. On dalej nie był trzeźwy, ja oczywiście też nie, ale byłam w lepszym stanie niż on. O własnych siłach poszłam w stronę przystanku autobusowego. Każdy autobus, który by do mnie dojechał przyjeżdżał za jakąś godzinę, a ja bym się bała siedzieć o tej godzinie w mieście. Boję się ludzi wieczorami. W każdej chwili mogę dostać czymś w łeb, a potem skończyć z jakimś obleśnym typem za jakimś blokiem. Niby takie myślenie dziwne, "przecież nic Ci się nie stanie". Jednak są ofiary gwałtów, przed tym się nie da uciec. Oni byli, są i zawsze będą. Zanim się obejrzałam stałam już na przystanku tramwajowym. Tramwaje jeżdżą często, chociaż o tej porze jeżdżą mniej więcej jak niektóre autobusy rankiem. Po 10 minutach przyjechała Twist'owa trójka, po za mną w środku siedziała dziewczyna. Miała niebieskie włosy, równe kreski na powiekach i lekko pomalowane usta. Jej czarna sukienka przypominała mi ubrania niektórych lalek pullip. Gorset, który miała na sobie dodawał ostrości całemu stroju. Nie da się też zapomnieć tych potarganych rajstop i czarnych butów z grubą podeszwą. Usiadłam obok niej, przyciągało mnie do niej. Nie zamieniłam z nią ani słowa, a i tak poczułam, że jest nieśmiała. Siedziałyśmy obok siebie czasami spoglądając na boki, czy ta druga dalej patrzy. Była taka chudziutka, można powiedzieć, że aż nienaturalnie. Nie była anorektyczką, bo anorektyczki wyglądają strasznie. Była bardzo chuda, ale nie wyglądało to brzydko. Przejechałam połowę drogi do domu, cały czas nikt nie wsiadał, siedziałyśmy we dwie.
-Mam na imię Mineko.-powiedziała do mnie dziewczyna wciąż patrząc za szybę pojazdu publicznego. Zdziwiło mnie to, że cokolwiek do mnie powiedziała. Nietypowe imię, nietypowa dziewczyna.-A ty?
-Klaudia jestem, czemu się do mnie odezwałaś?
-Tak jakoś. Ładne imię, moja starsza siostra miała tak na imię.-uśmiechnęła się słodko i spojrzała na mnie.-Oczy też masz ładne.-powiedziała to takim słodkim głosikiem, że aż mi się zrobiło miło na sercu.
-Ty też super wyglądasz, przypominasz mi takie lalki pullip. Pasuje do Ciebie to imię.-chyba każdy kto by ją zobaczył stwierdziłby tak jak ja. To imię pasuje do niej bez dwóch zdań. Uśmiechnęła się do mnie i spojrzała za okno. Nie była to najdłuższa rozmowa w moim życiu.
    Wysiadła dwa przystanki przede mną. Ostatnimi jej słowami było "Hatake". Nie rozumiałam o co chodzi. Pojechałam dalej i pobiegłam truchtem do domu. Weszłam do śmierdzącej klatki i wbiegłam na górę. Gdy próbowałam otworzyć drzwi wypadły mi z ręki jakieś dwa razy klucze, ale w końcu dostałam się do mieszkania. Moja mama leżała na łóżku z włączonym telewizorem. Spała, ale zawsze zostawiała jakiś film czy coś takiego włączonego, podobno lepiej jej się wtedy zasypia. Posiedziałam chwilę w głębokim, czarnym fotelu i myślałam nad tym wszystkim. Myślenie jest męczące. Powolnie wstałam i szłam w kierunku łóżka. Po drodze ściągałam ubrania i rzucałam na boki. W końcu stanęłam przed lustrem w samej bieliźnie. Kompleksy, kompleksy, kompleksy. Ten odstający brzuch, nogi jak u hipopotama i ramiona, które wydają mi się za duże. Można tego znaleźć multum u mnie, ale jestem zbyt zdołowana moją sytuacją by wytykać sobie jeszcze bardziej jaka ze mnie spierdolina życiowa. Chwilę później czułam już tylko zimną kołdrę, którą kochałam.
    Obudziła mnie wrzeszcząca się matka. Jak ja nienawidzę patrzeć jej w twarz gdy na mnie krzyczy. Jest taka przerażająca i nieprzewidywalna. Nigdy nie zapomnę jak miałam 13 lat, a ona prosto w twarz krzyknęła, że jestem gówno warta. To tak bardzo boli... W końcu po 3 minutach nasłuchiwania się jaki ze mnie leń, wstałam i zabrałam jej mój telefon. Trzymała go w dłoni i wymachiwała na wszystkie strony. Czułam, że zaraz go upuści, naprawdę. Wystukałam kod i zobaczyłam 4 nieodebrane połączenia od "Jasiek". Szybko oddzwoniłam, bo byłam ciekawa co mi chce powiedzieć. Pierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci sygnał...
-Klaudia! Wreszcie oddzwaniasz. Sorry za wczoraj.-tylko tyle chciał mi powiedzieć? "Sorry za wczoraj."? Ja pierdolę. Jeśli już chce przepraszać to raczej powinien Michasię, nie mnie.-Alkohol uderzył mi do głowy, nie chciałem by to się tak skończyło. Nic do Ciebie nie czuję, naprawdę.-znowu to czuję. Ulgę, bo jest szansa, że mnie Michalina zrozumie, ale też ból, że kolejny mnie nie chce, to tylko pomyłka, to tylko alkohol. Przytaknęłam do telefonu i się pożegnałam. Gdy mama weszła do łazienki i włączyła wodę rzuciłam o ścianę telefonem, tak by nie usłyszała. Chyba mi się to udało, ale z nią nigdy nie wiadomo. Będzie potrafiła mi to wypomnieć za jakiś miesiąc.
    Dochodziła już jakaś 17. Wyszłam z domu by się przewietrzyć. Znowu poczułam zapach tego śmierdzącego budynku. Na korytarzu był wysypany jakiś proszek, za luj nie wiem co to. Jakaś mąka? Powoli szłam na dół omijając różne nieprzyjemne rzeczy. Szyba na samym dole znowu była wybita, ale da się przyzwyczaić. Złapałam za mokrą (nie wiem od czego) klamkę i otworzyłam metalowe, ciężkie, brązowe drzwi do klatki. Poczułam papierosy zmieszane ze skoszoną trawą. Nie powiem, całkiem fajny zapach. Wyjęłam telefon by sprawdzić godzinę i odwróciłam się w lewo.
-AAAA!-krzyknęłam na całe województwo. Po lewej stronie od wyjścia była wielka pajęczyna. Zaczynała się na daszku nad drzwiami, a kończyła jakoś w krzakach. Na samym środeczku wisiał wielki, ohydny pająk. Dostałam takiego zwału przez niego, że Jezusie. Trzy metry dalej leżało opakowanie po budyniu. Od razu jasne co zostało wysypane po korytarzach. Odbiegłam od miejsca nieprzyjemnego spotkania z pajęczakiem by trochę ochłonąć. Chodziłam wokół dzielnicy i co jakiś czas sprawdzałam telefon, z przyzwyczajenia. Potrafię w ciągu jednej minuty sprawdzić godzinę dwa razy, mimo, że ją znam. Dostałam SMS'a od Marka, że współczuje mi z powodu sytuacji z Szymkiem. Odpisałam, że chcę zapomnieć i nie dostałam odpowiedzi. Chwilę później piknął mi telefon. Spojrzałam po raz setny i dostałam zaproszenie. "Mineko Hatake zaprosiła cię do znajomych.". Od razu zrozumiałam co oznaczało wczorajsze (lub dzisiejsze, bo wróciłam chyba po północy) Hatake. Usiadłam na ławce pod wielkim mostem, na którym ciągnęła się długa droga. Pogadałam chwilę przez internet ze znajomą z tramwaju. Miła duszyczka z niej, naprawdę.

Perspektywa Jasia.

    Dopiero parę godzin temu dotarło do mnie co tak właściwie zrobiłem. Nic nie czuję do Klaudii, to było naprawdę przez przypadek. Muszę ją przekonać, by nic jej nie mówiła. Znajdę czas na to by się dowiedziała, wytłumaczę jej wszystko. Po imprezie nie wróciłem do domu, brakowało mi tego spędzania czasu z Rafałem. Świetny z niego kumpel, nie wygląda na dwa lata starszego.
-Kurwa.-szepnąłem do siebie bez zamiaru obudzenia kogokolwiek. Nie tylko ja nie chciałem wrócić do domu. Kolejna rzecz mi się nie udała. Rozwalony na kanapie chłopak, którego nie pamiętam obudził się pod wpływem mojego nieopanowania się.-Sorry, ale chcę posprzątać.-musiał chwilę oswoić się z informacją nadaną przeze mnie, ale w końcu wstał i poszedł do łazienki.
    Zacząłem sprzątać od salonu. To potrafi uspokoić, przynajmniej mnie. Chwyciłem gumowe rękawiczki, nie byłem pewien co znajdę pod meblami, na nich czy nawet w nich. Nie zdziwiłbym się gdyby wczorajsza pizza nagle do mnie przemówiła, to w 100% normalne. Zebrałem wszystko ze stołów, blatów, foteli i kanapy. Wyglądało już lepiej, ale to dopiero jedna setna całej roboty.
    Po dwóch godzinach męczarni z tym mieszkaniem sprzątnąłem prawie każdy kąt. Zostały mi tylko podłogi, najgorsza część sprzątania. Mógłbym zmywać, gotować, ale nie odkurzać czy myć podłogi. Czy chcę, czy nie chcę, muszę to zrobić. Energicznym ruchem zabrałem szafy odkurzacz i zaczęły się działać cuda z podłogą. Podczas tej fascynującej czynności walczyłem w głowie sam ze sobą. Z czasem konsekwencje wracają z podwójną siłą. Czuję się jak męska dziwka, serio. Jestem z taką świetną dziewczyną, nie potrzeba mi nic więcej, a w jednej chwili mógłbym spowodować jej złość, jej smutek. Niby taka silna dziewczyna, ale czuję, że nawet taki złamas jak ja mógłby ją szybko i mocno zranić. Muszę się opamiętać, bo stracę tak ważną dla mnie osobę.
    Zanim się obejrzałem wszystko było sprzątnięte. Pożegnałem się z kumplami, zabrałem kurtkę i wyszedłem. Niech się cieszą, że nie musieli tego sprzątać. Wyciągnąłem z tylnej kieszeni mój telefon i zastanawiałem się co napisać Michalinie. Zasługuje na prawdę, ale nie teraz.

Do: Michalinka <3
Kocham cię słońce. <3

    Tylko na tyle było mnie stać. Nie czekałem na odpowiedź, od razu wyłączyłem telefon. Szedłem wzdłuż ścieżki rowerowej. Za plecami słyszałem wrzeszczącego gościa, narzeka na ludzi, którzy przechodzili przez pasy na "jego drodze". Rozumiem jakby chodziły tak jak ja teraz, ale bez przesady. Zszedłem mu szybko bym nie musiał patrzeć na jego szpetną twarz. Prawie potrącił małą dziewczynkę przede mną, bo jechał za szybko. Gdyby się zatrzymał to dostałby tak po ryju, że Jezusie.

-----

No eldo mordki! Rozdział jest, bo mam wenę na najbliższe rozdziały. :D
Dziękuję Nadziejce, która mi pomagała przy wydarzeniach. <3 Blogi Nadziejki: Thanks, that you are (TTYA)When you are with me... (WYAWM)Wish you were here (WYWH).

Teraz serdecznie zapraszam na:
oraz
Widzimy się przy następnym rozdziale, żółwik! B)

Andżelika, autorka.

Komentarze

  1. Czeekam :3 heh 8) nie wiem dlaczego ale chce zeby klaudia byla z Jankiem :c no wez tej nooo XD 8)
    Zaskocz 17 rozdzałem pls ;w; ^^

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6.

Rozdział 18.

Rozdział 17.