Rozdział 17.


Komentujesz to karmisz wenę, a rozdziały pojawiają się szybciej. :)
(jest opcja pisania anonimowego komentarza)

"Zanim się obejrzałem wszystko było sprzątnięte. Pożegnałem się z kumplami, zabrałem kurtkę i wyszedłem. Niech się cieszą, że nie musieli tego sprzątać. Wyciągnąłem z tylnej kieszeni mój telefon i zastanawiałem się co napisać Michalinie. Zasługuje na prawdę, ale nie teraz."

Perspektywa Klaudii, parę dni później.

    Powoli godzę się z własną sytuacją. Powoli polepszają się moje relacje z Jaśkiem. Denerwuje mnie to, że ciągle są jakieś problemy pomiędzy nami. Na szczęście Michasia nie jest na mnie zła z tego powodu i namówiła mnie byśmy w trójkę wyszli gdzieś na miasto. Siedziałam w salonie oglądając serial "Pamiętniki Wampirów" gdy zadzwonił dzwonek. Od razu wiedziałam, że to jest Michalina z Jaśkiem przyszli mnie odebrać. Przecież nie uwierzyliby mi, że sama dojdę, jeszcze bym uciekła i nie przyszła. Podbiegłam skocznym krokiem, by im otworzyć. Złapałam uśmiechnięta za klamkę nucąc piosenkę Powerful Major Lazer i zaczęłam obserwować każdy milimetr ciała moich przyjaciół stojących przed moimi drzwiami. Staliśmy tak jakieś dwie minuty. W końcu się ogarnęłam, zaprosiłam ich do środka i zaczęłam się szykować.
-Łap!-krzyknęłam do Michaliny rzucając w nią crop topem. Oczywiście nie złapała i dostała nim w twarz.-Kocham Twój orient.-zaśmiałam się razem z Jankiem, jej jednak nie było do śmiechu.
    W mgnieniu oka byłam już gotowa. Spojrzałam za okno sprawdzając czy jest ładna pogoda. Nie zawiodłam się, słońce świeciło jak nigdy dotąd, a niebo było mocno niebieskie. Zawołałam leniów, że jestem już gotowa. Słyszałam jak wstają z kanapy w pokoju dalej. W końcu do mnie przyszli i zmierzwili mnie okiem. Coś nie tak?
-Ty serio myślałaś, że tak wyjdziesz?-z dziwnym spojrzeniem zapytała mnie Michalina.-O nie, nie, nie, nie. Mamy inne plany złotko.-poszła znowu do salonu szukając czegoś w swojej wielkiej siatce. Czemu nie zapytałam o nią wcześniej? Gdy w końcu znalazła to czego szukała rzuciła we mnie jakimś ubraniem. Jasne było to, że rzuciła specjalnie szybko bym nie złapała, więc dostałam w twarz.-Kocham Twój orient.-posłała mi oczko uśmiechając się do Janka.
-Co to jest?-zapytałam patrząc na narzędzie zbrodni, którym dostałam w biedną buzię.
-To jest Twoje ubranie na dzisiaj.-chyba im odbiło. Kombinezon, który wygląda jakby go wyrzygał jednorożec, coś na głowę całe w piórkach, przyklejane wąsy, męskie stringi, buty podobne do nóg Yody (Star Wars), okulary bez szkiełek w kształcie serduszek oraz wielkie, szare skarpety.-Mam Ci pomóc zakładać?
-Czemu mam to niby założyć? Ja mam w tym czymś chodzić, a wy tak po prostu będziecie obok? Potem i tak pewnie byście mnie wystawili.
-Słonko, my też mamy kostiumy. Pomóc Ci to zakładać czy nie?-przytaknęłam i poszłyśmy do łazienki.
    Po godzinie lub mniej wyszliśmy z mojego mieszkania już przebrani. Nie mam zamiaru opisywać jak wyglądaliśmy, bo to pobija ludzkie pojęcie. Szliśmy spokojnym krokiem w stronę przystanku tramwajowego. Mijaliśmy po kolei kolorowe bloki z ozdobionymi świątecznie oknami. Nie rozumiem czemu, przecież trwały wakacje. Co mają zrobić w takim razie szarzy nastolatkowie? Oczywiście, że nic. Ludzie patrzeli na nas jak na wariatów, nie dziwię się. To miasto nie jest jednym z najnormalniejszych, ale takich osób sama nie widziałam. Młoda para podeszła do kasownika. Ja nie muszę kasować biletu MPK, mam miesięczny. Mogę jeździć bez przerwy na jednym bilecie, nie to co oni mają jednorazowe. Mój kochany plebs...
-Jak się czujesz?-powiedziała Michalina do swojego chłopaka-Czemu nic nie mówisz?-trzeba przyznać, że Jasiek zachowywał się dziwnie. On jest straszliwie rozgadany, więc nienaturalna była ta cisza pomiędzy nami.
-Czuję się znakomicie, ale musiałem trochę pomyśleć na temat karmienia pingwinów w Zoo.-uwielbiam te jego teksty, serio.
-No to widzisz stary, ja rozmyślam jaka jest najdłuższa onomatopeja.
    Tak wyglądały przez jakiś czas nasze rozmowy. Po prawie dwudziestu minutach dotarliśmy do II Alei Najświętszej Marii Panny. Wysiedliśmy ze stalowego pojazdu z wielką ulgą. Dwa przystanki wcześniej wsiadł ktoś nie przyjemnie pachnący... Zrobiliśmy ze dwa kroki, gdy zaatakował nas bardzo mocny wiatr. Ledwo nie upadłam na plecy, naprawdę. Ruszyliśmy wolnym krokiem wzdłuż pięknych, starych kamienic. Zaczynało mi być bardzo gorąco, ale oni się uparli, by tu zostać. Zaczynałam już umierać, aż podbiegło do nas jakieś młode małżeństwo.
-Przepraszam! Wyglądają państwo znakomicie. Mogę z państwem zdjęcie? Jesteśmy tu na parę dni, bo mieszkamy w Szkocji. Można?-tego się nie spodziewałam.
-Oczywiście, że pani może! Jak mamy stanąć?
-Normalnie, jak wam wygodnie.-uśmiechnęła się ciepło niska pani z czarnymi włosami. Chwilę potem dostaliśmy od miłej dwójki ludzi 10 złoty-Proszę nie oddawać, To tak jakby na pamiątkę.-podziękowaliśmy z całego serca i poszliśmy dalej. Za te pieniądze każde z nasz kupiło sobie lody. Michasia miała dwie gałki-czekoladową i malinową. Ja jak to ja też miałam dwie-cytrynową i o smaku krówki. Jasiek jako jedyny kupił jedną gałkę (śmietankową), bo na drugą nie starczyło nam pieniędzy. Wyglądaliśmy komicznie z tymi lodami, powodując większe zainteresowanie naszą osobą. Dostaliśmy od paru osób po dwa złote, co spowodowało, że czułam się lepiej w tym przebraniu.Widzieliśmy dużo razy wredne laski z mojej byłej szkoły, ale je unikaliśmy. Jednak po jakimś czasie zaczęły iść w naszą stronę. Gdy już mieliśmy je minąć Jasiek podłożył im nogę. To chyba wredne, ale bardzo się z tego powodu cieszę. Ten widok gdy widzisz dziewczynę, która niszczyła Ci życie leżącą na brudnym chodniku. Widok bezcenny, naprawdę.
-Napijemy się czegoś i wracamy?-zapytałam z wielką nadzieją, że odpowiedź będzie twierdząca. Na szczęście moje "marzenie" zostało spełnione i chwilę później znalazłam się w tramwaju.

-----

Pampararam! 
ROZDZIALIK. <3
Wiecie, że pragnę was z całego serca przeprosić.
Nie będę się tłumaczyć, bo to bez sensu. Skiepściłam wszystko.
Mam nadzieję, że zostały tu jeszcze moje mordki.
Podobał się rozdział?

+

Do napisania rozdziału zmotywowały mnie komentarze. One pomagają, naprawdę.
Tak jak zawsze zapraszam was na:


Dziękuję, za przeczytanie.

Andżelika, autorka.

Komentarze

  1. Kto właśnie przeczytał super rozdział super autorki? Ja
    A jaki rozdział przeczytałam? Ten 8)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo mocno. <3 Kocham moje pingwiny. B))

      Usuń
  2. Fajny rozdzial ale tylko jedna rzecz mnie wkurza, nie wiem kiedy bedzie kolejny😞

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6.

Rozdział 18.