Rozdział 1.

   
Czytasz, komentujesz. :)
(jest opcja pisania anonimowego komentarza)

    Była brzydka pogoda, wracałam do domu z buta, bo wszystkie tramwaje wracają do zajezdni. Niebo szarzało, co chwilę przechodzili obok mnie jacyś dresiarze z fajkami, którzy pytają o ogień. Oczywiście odpowiadałam, że nie mam, bo jestem wielką przeciwniczką palenia, używek oraz picia poniżej 18 roku życia. Lampy z każdą chwilą ujawniały jak bardzo świecą. Samochody jeździły jakby zwariowały. Było przyjemnie, lubię sama chodzić po dworze, zwłaszcza po opustoszałym chodniku, który otaczały drzewa. Było bardzo przyjemnie, jestem w połowie drogi. Dochodziłam do pasów gdy nagle usłyszałam ten, piękny dźwięk. Banda motocyklistów...
    Nie były to dorosłe osoby, a głównie takie osoby spotykam na motocyklach w moim mieście. To cudowne, że ludzie mimo starszego wieku dalej robią to co kochają i nie obchodzi ich zdanie innych. Jeżdżą dalej na tych niebezpiecznych, lecz pięknych maszynach. Nie przechodziłam przez pasy, bo moje oczy są zajęte obserwowaniem całej tej szajki. Urzekła mnie jedna osoba, podejrzewam, że to był chłopak w moim wieku lub trochę starszy. Gdy przejeżdżał obok mnie spojrzał na mnie w tym swoim kasku i zaczął się popisywać. Nie powiem, wyglądało to super, ale było bardzo ryzykowne. Po jakimś czasie odjechali, a ja w końcu przeszłam przez pasy. Wydawało mi się jakby to był bardzo długi występ, a tak naprawdę był krótki, bo niebo wciąż było jasne, mimo, że szarzało. 
    Byłam już obok domu, na skrzyżowaniu obok alei. Czekałam na pasach, lecz nagle usłyszałam płacz. Spojrzałam w lewo, a tam mała dziewczynka. Mogła mieć około 7 lat. Zapaliło się zielone światło i obydwie ruszyłyśmy. Przyśpieszyłam, bo chciałam zdążyć do tej dziewczynki, na szczęście szła tą samą drogą co ja. W końcu do niej doszłam, szłam przez chwilę obok niej i w końcu się zapytałam.
-Czemu płaczesz? - dziewczynka odeszła dalej płacząc i trzymając rękę.
    Szczerze? Nie dziwię się, że nie odpowiedziała. Podchodzi do niej obca dziewczyna i pyta czemu płacze. Sama bym nie odpowiedziała, ale przynajmniej mam podejrzenia, że ręka ją boli. Mam nadzieję, że nie stało się jej nic poważnego, zwłaszcza, że to moja sąsiadka, bo widziałam jak wchodziła do bloku obok.
    Byłam już w mojej klatce, jak zwykle śmierdziało tam moczem, piwem i nie wiem czym jeszcze. Wchodząc przez tę klatkę widać jedną, rozwaloną skrzynkę. Oczywiście jest to skrzynka moja, bo kogo innego? Jakbym weszła drugą klatką to by było wiele innych, ale tamta klatka ogółem jest gorsza. Cały czas rozwalają tam szyby, schody i tak dalej. Wchodziłam po brudnych, śmierdzących schodach i zauważyłam nastolatków, pewnie z gimnazjum. Często u nas bywają, a ja zawsze się witam, bo wolę by za mną przepadali, nie chcę mieć kłopotów. Doszłam do moich drzwi, wyciągnęłam klucze i weszłam. Mieszkanie było puste, mama jest pewnie u swojego partnera, a moje rodzeństwo z nami nie mieszka, bo jest dorosłe. Nie mam ojca, od piątej klasy podstawówki. Nie wiem kiedy dokładnie się to stało, bo i tak rodzice mieli problemy, więc mało pamiętam. Nie tęsknię, ranił mnie, mamę i moje rodzeństwo, z którym mam innego tatę. Jest nam teraz dobrze, wolę gdy się nie wtrąca.
    Po jakiejś godzinie stwierdziłam, że czas spać. Poszłam do łazienki, z przyzwyczajenia, ściągnęłam spodnie, koszulkę i inne drobiazgi. Założyłam na siebie tylko długą koszulę, bo tak jest mi wygodniej. Zamknęłam drzwi od łazienki, zgasiłam światło i weszłam na piętrowe łóżko. Śpię na górze, sama nie wiem czemu. Do ściany mam przylepioną kartkę A3, na której są podpisy oraz przylepione zdjęcia moich znajomych, lub ważnych dla mnie chwil. Zanurzyłam się pod moją, kochaną, zimną kołdrą i zamknęłam oczy.

Następny dzień.

    Nie wiem kiedy zasnęłam, ale się wyspałam. Spoglądając na zegar zauważyłam, że była godzina 9, więc zaczęłam się ogarniać. Wydawało mi się, że jest ciepło, bo za oknem widniało słońce i dzieciaki z sąsiedztwa, które skaczą po trawie i drzewach. To, że skaczą po drzewach mało mi pasuje, ale dziecku nie wytłumaczysz. Coś o tym wiem.
    Kiedy już się ogarnęłam poszłam poczytać książkę. Jestem wielką fanką świetnej trylogii pod tytułem "Igrzyska Śmierci", którą czytam po raz trzeci. Jest bardzo wciągająca, więc czasami mama karze mi iść spać, a nie czytać. Zazwyczaj się buntuję, ale potem i tak ulegam.
    Po przeczytaniu kolejnych rozdziałów wyszłam na dwór. Nie mam co robić, zwłaszcza, że nikogo nie ma w domu. Założyłam buty, włożyłam słuchawki, w których leciała piosenka AronChupa-I'm an albatraoz. Schodząc na dół spotkałam kilku sąsiadów, którym mówiłam "Dzień dobry". Biegałam w okolicach mojego bloku, aż dotarłam do dzielnicy obok. Niedaleko mieszka mój kuzyn, a jeszcze dalej mam kilku znajomych, ale raczej nie jestem lubiana w tamtych okolicach, więc się tam raczej nie zbliżam. Często jeździłam tutaj rowerem ze znajomymi i kuzynem, ale ostatnio oddaliliśmy się od siebie. Teraz przebywam tu tylko podczas biegów. Nie kontaktuję się z rodziną od strony ojca. Czemu? Bo ciągle mi robią wyrzuty za brak szacunku dla niego. Z moich ust brzmi to jakbym była rozwydrzona i nie dawała podziękowań za umożliwienie mojego narodzenia się. Boże, ale za co mam dziękować jeśli to wszystko zniszczył?
    Wybiegałam już się, więc poszłam na lody do budki, która stoi nieopodal. Często kupuję tu lody włoskie, więc można mnie nazwać stałym klientem. Nie wiem czemu, może przez mój częsty pobyt, ale zawsze dostaję większe lody niż inni. Albo to przypadek albo naprawdę mnie lubią. Miła pani sprzedała mi mojego czekoladowo-śmietankowego loda i zaczęłam iść w stronę domu. Idąc wzdłuż kamiennego chodnika zauważyłam znajome mi maszyny. Stały trzy piękne motocykle, dwa z nich znałam bardzo dobrze, a trzeci tylko kojarzyłam. Jeden należał do mojego byłego chłopaka, Marka z czasów gimnazjum, z którym dalej się przyjaźnię. Drugi do najlepszego przyjaciela Marka, czyli Szymona. Od jakiegoś czasu podoba mi się Szymon, nawet przez jakiś czas wychodziliśmy razem często na miasto, ale ostatnio ma zawaloną naukę i głównie tym się zajmował. Ten trzeci motocykl jest mi lekko znajomy, ale nie wiem do kogo należy. Weszłam do knajpki, przy której stały motocykle by się przywitać z przyjaciółmi. Od razu ich zobaczyłam siedzących przy małym stoliku z jakimś chłopakiem.
-Cześć Marek, cześć Szymek.-podeszłam do nich każdemu dawać po przyjacielskim buziaku w policzek, następnie doszłam do nieznajomego-Klaudia jestem.-podałam mu rękę, a on jak gentelman podał mi rękę i ją ucałował.
-Miło mi, Janek.-powiedział dosyć znanym głosem. Czy wszystko co związane z nim musi być takie tajemnicze?
    Posiedzieliśmy razem przez około półtorej godziny, lecz przerwał nam telefon Marka od jego dziewczyny by wracał do domu. Chwilę potem odjechał na swojej maszynie, a chłopcy zaproponowali mi podwózkę.
-Chętnie z wami pojadę, ale nie przeszkadza wam, że to w inną stronę niż dom Szymka?-nie byłam pewna czy im nie przeszkadza dalekie położenie mojego domu, ale jakby Szymonowi to przeszkadzało to i tak jest z niego taki typ, że by się nie przyznał-No bo wiesz, mogę pojechać tramwajem lub sama wrócić.
-Oszalałaś? Wsiadaj i jedziemy.-pokazał głową na swój motocykl po czym usiadłam razem z nim i go objęłam, by nie upaść.-Janek, jedziemy.
    Chłopcy podwieźli mnie pod samą klatkę, jestem im bardzo wdzięczna, Szymek zawsze mnie zaskakuje. Pożegnałam się i poszłam na górę. Była 15, więc zaczęłam przygotowywać obiad. Miałam ochotę na naleśniki, więc przygotowałam składniki i zaczęłam przygotowywać.

Perspektywa Janka.

    Razem z Szymonem podwieźliśmy Klaudię, którą kojarzyłem, ale nie wiem skąd. Cieszę się, że się na mnie nie rzuciła, jak większość dziewczyn, które spotykam. Trudne jest życie takich osób jak ja. Z Szymkiem wpadliśmy jeszcze do sklepu po picie i jakieś chrupki, bo jedziemy do niego i przydałoby się zrobić małe zakupy. Po zakupach od razu pojechaliśmy do niego. Czasami po drodze robiliśmy małe wyścigi, ale naprawdę małe, bo nie dało się ich zauważyć. Szymon jest naprawdę dobrym kumplem, chodzi do liceum, które jest niedaleko mnie. Łączy nas ta sama pasja, uwielbiamy jeździć.
    Byłem u Szymona już cztery godziny, bawiliśmy się bardzo dobrze, obejrzeliśmy film, a potem graliśmy na jego kompie. Ma fajne gry, a jest o rok młodszy. Niby też kiedyś byłem w jego wieku, ale zawsze wydawało mi się, że nawet taka różnica wieku jest ogromna. Teraz idziemy znowu pojeździć, bo niebo straciło niebieską barwę, a w takich momentach jeździ się najlepiej. Weszliśmy na nasze maszyny i ruszyliśmy. Nie jechaliśmy jakoś długo. Zaczęliśmy wracać kiedy do głowy Szymona wpadł pomysł zadzwonienia do Klaudii. Zaczął dzwonić, ledwo usłyszałem głos Klaudii gdy...

------

Cześć! Bardzo się cieszę, że przeczytał ktoś ten durny rozdział. Piszę go chyba trzeci dzień. XD Jasne, Janek to JDabrowsky, o którym jest całe to opowiadanie, tak zwane FanFiction. Jeśli chcecie się ze mną skontaktować zapraszam na mojego aska!
Najlepszy ask ever. ;-;
Zapraszam również na moje ulubione FanFiction!
FanFiction Froncali. <3
FanFiction Nadziei. <3
FanFiction Marzeny. <3

Andżelika, autorka.

Komentarze

  1. Fajnie się zaczyna opowiadanie, nietypowo. Z motywem motocyklowym jeszcze się nie spotkałam. Rozdział jest bardzo fajny.

    Pozdrawiam mordko i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super 💜 Naprawdę nie wiem co pisać. Życzę weny ⌒.⌒ Mam nadzieję że dodasz jutro rozdział ㅠ.ㅠ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się po szkole dodać (kończę 13:30), ale jeśli mi się nie uda to na 100% w czwartek dodam. :D Mam nadzieję, że mimo wszystko dodam jutro. :* Dzięki wielkie, komentarz to taki mały gest, a cieszy jak nie wiadomo co. ;D

      Usuń
  3. Całkiem spoko fabuła, ale mam jedno zastrzeżenie ... Czas i powtórzenia! A tak to fajnie... ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6.

Prolog.

Rozdział 12.