Rozdział 12.
WAŻNE INFO POD ROZDZIAŁEM, NAPISZ CO SĄDZISZ.
Czytasz, komentujesz.
(jest opcja pisania anonimowego komentarza)
"-Zostaniesz u mnie, będę spać na kanapie, a ty tutaj. Nie przejmuj się Szymonem. To frajer, ale kocha cię na zabój. W końcu to wszystko przemyśli, ale to Twoja sprawa czy mu wybaczysz czy nie. Pamiętaj, jak coś to dzwoń do mnie lub Michaliny. Zawsze Ci pomożemy. Zaraz Ci przyniosę ręczniki, koszulkę, czystą bieliznę Michasi i szczotkę. Wieczorem pogadamy.-fajnie, że mam moją dwójkę ukochanych osób obok. Muszę poważnie pomyśleć, czy Szymuś...Szymon zasługuje na drugą szansę..."
Perspektywa Jasia.
Wstałem około 11, Klaudia jeszcze spała, nie dziwię się. To co wczoraj przeżyła strasznie nią wstrząsnęło. Sam nie wiedziałem, że Szymon jest do czegoś takiego zdolny. Odwaliło mu i to nieźle. Wiem, że jest strasznie zazdrosny, ale żeby prawie uderzyć własną dziewczynę, nazwać ją dziwką i tym podobne? Przecież on ją kocha, przynajmniej tak mi mówił. Cały czas zastanawiam się czy ona mu wybaczy, przecież się kochają, ale on jest nieprzewidywalny. Gdyby byli sami to może ją pobić, może jej się coś stać. Zaczął mi dzwonić telefon, Michasia. Odebrałem, ale zastanawiałem się czy opowiedzieć jej całą sytuację.
-Cześć kotku, obudziłam cię?-miała zaspany głos, czemu dzwoniła?
-Nie, ale można powiedzieć, że ja Ciebie. Coś się stało?-przejąłem się. Mogła sobie spać dalej, przecież nie musiała dzwonić.
-Miałam koszmar, wolałam zadzwonić. Jak się czuje Klaudia? Masz z nią kontakt?-śniła o zdradzie czy co? Jeśli tak to wolałaby nie wiedzieć, że jest u mnie.
-Tak, nocowała u mnie... Chodzi o to, że miała wczoraj niezłą awanturę z Szymonem, kompletnie mu odbiło. Wyzywał ją od dziwek, stwierdził, że powinna go rżnąć każdego wieczora, chciał ją uderzyć, powiedział, że nie chce jej znać czy coś w tym stylu. Nie wiem czy mówił serio, ale naprawdę się przejęła. Nie mogłem jej zostawić samej. Gniewasz się?
-Oczywiście, że nie! Zająłeś się moja najlepszą przyjaciółką. Jestem Ci wdzięczna. Przychodzi on dzisiaj do mnie, porozmawiam sobie z nim na ostro. Przyjedziesz po mnie jutro? Jakbyś mógł to sam, chciałabym z Tobą pogadać.-odpowiedziałem, że tak i od razu wysłała buziaka i się rozłączyła. Nie jestem pewien czy to dobrze, że się dzisiaj spotkają. Jak na dziewczynę jest bardzo mocna, więc może skończyć w sali operacyjnej ze swoim zakrwawionym nosem.
Klaudia wstała jakieś pół godziny po mojej rozmowie z Michasią. Nie zjadła śniadania, wzięła szybki prysznic i zatonęła w moim kocu oglądając bajki. Leciała akurat "Księżniczka i żaba". Nie przepadam jakoś za tą bajką, wolę raczej te stare jak "Król Lew" lub "Rybki z ferajny". To jest klasyk, nie co te nowe Barbie i tym podobne. Jakoś w okolicach Dnia Kobiet w kinach był film o Barbie, posiadała nadprzyrodzone moce czy coś w tym stylu.
-Zawsze podziwiałam Disney'a. Ma taką wyobraźnię, że ja upadam i się kłaniam. Oglądałeś kiedyś "Tarzan"?-zdziwiło mnie jej pytanie. Jak ktoś mógł tego nie obejrzeć? Przecież to jedna z najlepszych bajek Disney'a.
-No jasne, jak można tego nie znać? Przecież to jest genialne, pierwsza część oczywiście najlepsza.-oglądałem "Tarzana" parę razy, od zawsze mówiłem, że pierwsza część jest najlepsza. W większości filmów tak jest, że druga czy nawet trzecia część jest taka... Inna i mniej mnie zachęca. Po niektórych czuć, że jest pisana czy nagrywana na siłę.-Ty też sądzisz, że niektóre rzeczy są pisane na siłę?
-Tak, zgodzę się z Tobą. Jak wiesz, przeczytałam całą trylogię "Igrzyska Śmierci". Trzecia część, czyli "Kosogłos" powodowała płacz, ale ewidentnie widać, że była pisana na siłę. Bardzo szkoda mi śmierci Prim, Finnick'a. Zginęło więcej osób, ale ich śmierć serio zostawiła po sobie ślad we mnie. Collins musiała coś napisać, a chyba jej się nie chciało. Widać to, ale trudno mi o tym mówić. Uwielbiam mimo wszystko tę trylogię. Czekam na drugą część "Kosogłosa", w listopadzie będzie w kinach.-jej mina się zmieniła. Dotychczas mówiła normalnie, uśmiechała się, a teraz wygląda na smutną. Kiedy mówiła o listopadzie coś ją przygnębiło, ma się wtedy stać coś smutnego czy złego? Sam nie wiem.
Było coraz cieplej, zadecydowaliśmy, że podjedziemy do parku. Ubrałem się w koszulkę na ramiączkach, krótkie spodenki. Klaudia podobnie, ale nie wiem po co w taki upał założyła czarne, grube rajstopy. Szliśmy do parku, nie na Alaskę. No, ale dobra, wyszliśmy bez słowa i ruszyliśmy na przystanek. Czekaliśmy 20 minut, bo prawie żaden autobus nie dojeżdżał pod park lub w jego okolice. Dojechał, więc weszliśmy do środka. Było duszno, gorąco i w całym pojeździe strasznie śmierdziało. MPK w naszym mieście dupy nie urywają, ale zazwyczaj dojedzie się bez problemów.
Perspektywa Klaudii.
Dojechaliśmy na miejsce. Trzeba przyznać, że w lato ze świecą szukać normalnego autobusu. Ku mojemu zdziwieniu ustąpiono mi miejsca, bo jakaś pani myślała, że mdleję. Z resztą było to bardzo możliwe. Bardzo lubię chodzić po tym parku. Moim chyba ulubionym miejscem jest lekko wilgotna od wody trawa przy jeziorze. W każdym wodnym miejscu tutaj jest taka jakby fontanna. Wystrzeliwuje wodę, dzięki temu trawa wokół jest wilgotna. Położyliśmy się na kocyku z Hello Kitty, nie wiem czemu Jasiu ma koc w takim wzorze, ale o gustach się nie dyskutuje. Wystawały nam nogi. Trochę, trochę bardzo wystawały. Nie przeszkadzało nam to. Leżeliśmy tak we dwóch, miło było. Fajnie jest mieć takiego przyjaciela, który zawsze Ci pomoże i wesprze. Brakowało mi kogoś takiego płci męskiej. Kiedyś miałam kumpla, Lucjana. Wyprowadził się do Japonii, przez jakiś czas dzwonił, ale potem nasz kontakt się zerwał. Chodzą plotki, że się zmienił, że brał narkotyki, ale kto wierzy w uliczne plotki? On taki nie jest, zawsze był dobrym uczniem.Fajnie by było, gdyby wrócił. Pokazałabym mu Jasia, zapytała się co mam zrobić w sprawie z Szymonem, Michalina za nim też się stęskniła. Pamiętam jak razem oglądaliśmy bajki dla beki. Na przykład "Barbie i Podwodna Tajemnica". Chore w luj, ale jeśli brać pod uwagę każdy film Barbie to tam jest najmniej różowego. Michalina najbardziej lubiła różowego, błyszczącego delfina, Lucek lubił tamtą chorą przyjaciółkę Merliah, która była głupsza niż but, a ja najbardziej lubiłam Renatę, która pojawiła się dopiero w drugiej części. Ja na miejscu Mer usiadłabym na tamtym tronie tylko po to by uratować Renatkę, reszta niech się topi w kwasie.
Zaczęliśmy grać w Pytanie czy Wyzwanie, nastała pora na mnie. Nie byłam zbytnio zadowolona, bo obiecałam mu, że nie przekroczę pod rząd ilości 5 pytań, więc teraz muszę wybrać wyzwanie. Pewnie już coś przyszykował.
-Pytanie czy wyzwanie lala?-tak jak się obawiałam, miał straszną minę. Czuć, że knuje coś strasznego, zwłaszcza, że wie jak będzie brzmiała moja odpowiedź.
-Wyzwanie przyjacwelu.-zaśmialiśmy się tak głośno, że ludzie wokół zaczynali się śmiać patrząc na nas. Można powiedzieć, że wyznaczyliśmy mowy trend.
-Zjedź z tamtej górki.-pokazał palcem na mały pagórek. Weszłam na niego i przygotowałam się do zjazdu. Czułam się niczym Małysz, wiem kim będę w przyszłości. Jasiu cicho skandował moje imię, kiedy nagle spadłam z tego małego, lecz niebezpiecznego wzniesienia. Okolica była pokryta kamieniami, więc zabolało. Zdążyłam raz cicho jęknąć z bólu, chwilę potem obok mnie stał Jasiek. Nikt inny nie reagował, to tylko dziewczyna która spadła i krzyczy w sobie z bólu.
-Jezusie, Klaudia! Krwawisz, trzeba cię przemyć.-ruszyliśmy w stronę małego budynku, w którym były łazienki. Przy wejściu spotkaliśmy panią, która brała pieniądze za wejście. Gdy zobaczyła moją nogę wpuściła nas bez słowa. Weszliśmy do damskiej, na początku dziewczyny się burzyły, ale potem chyba zazdrościły, że chłopak się mną tak opiekuje.
-Co Ci się tu stało? To na pewno nie od upadku...-pokazał głową na moje nogi. Miałam rozdarte rajstopy, więc bez problemu można było zobaczyć moje kolana i łydki. Widniały na nich blizny sprzed paru lat. Jechałam na skuterze z kolegą, który przy wjeżdżaniu na wysoki krawężnik przekręcił się. Upadliśmy, a ja skończyłam z tymi ranami. Do dzisiaj nie zeszły, pamiątką są te blizny.
-Długa historia, kiedy indziej Ci opowiem. Chodźmy, dobra?-przytaknął, widziałam w nim poczucie winy. Nie chcę by się tak czuł.
-No to na lody grubasku?-zaśmiałam się, ale nie szczerze. Wiem, że mówił na żarty, ale mam mega kompleksy z powodu mojego brzucha. Nienawidzę swojego ciała, jem już maksymalnie dwa posiłki dziennie.
Doszliśmy do budki z bardzo dobrymi lodami. Jak byłam mała to tu chodziłam z przyjaciółkami, stare, dobre czasy. Dostałam dużego, czekoladowo śmietankowego loda, a Janek dla siebie wziął średniego, brzoskwiniowego. Chodziliśmy chwilę po Jasnej Górze, kiedy krzyknął za mną jakiś znajomy głos. Odwróciłam się, ale to była tylko znajoma ze szkoły. Porozmawialiśmy chwilkę i poszła ze swoimi psiapsiółami. Fajnie było ją zobaczyć.
-----
W KOŃCU ROZDZIAŁ!
BOŻE, PRZEPRASZAM.
Zaraz biorę się za pisanie posta o tym wszystkim, a wy piszcie jak spędzacie wakacje.
Wiem, że już prawie nikt tego nie czyta, ale może ktoś napisze.
Tęskniłam za wami. :c
Zapraszam na:
Zastanawiałam się nad założeniem grupy na Facebook'u. Jestem tam często, pisałabym o każdym opóźnieniu i zapoznalibyśmy się trochę, co wy na to?
Andżelika, autorka.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie to konto XDD
OdpowiedzUsuńKobieto, co robisz? XD Co chciałaś napisać?
UsuńNie pamiętam, ups
Usuń