Rozdział 3.
Czytasz, komentujesz.
(jest opcja pisania anonimowego komentarza)
(jest opcja pisania anonimowego komentarza)
"-Proszę pani, nie powinienem tego mówić, ale stan pani kolegi jest stabilny, lecz obniósł on wielkie podrażnienia. Dobrze, że jego znajomy czy ktoś tam zadzwonił po nas od razu po zdarzeniu. Teraz muszę panią opuścić, bo...-nagle na cały szpital rozniósł się krzyk pielęgniarki o pomoc, razem z lekarzem zaczęliśmy biec w stronę Janka i sali. Usłyszałam tylko głośne, lecz bez paniki słowa "Tracimy go.". Moje nogi zrobiły się jak z waty, zaczęłam się osuwać na podłogę... W jednej chwili straciłam władzę nad ciałem i emocjami. Zaczęłam płakać na cały szpital. Po około godzinie z sali wyszedł lekarz, a za nim pielęgniarki wożące zakryte ciało, spojrzałam z nadzieją na człowieka, który prowadził reanimację. Chyba to zauważył, bo powiedział.
-Proszę pani, wasz kolega..."-Przeżył, niestety jego znajomy, który leżał na sali razem z nim nie miał takiego szczęścia. Teraz przepraszam, ale razem z koleżankami musimy powiadomić jego rodzinę, do widzenia...-zaraz potem lekarz odszedł razem z pielęgniarkami w stronę sekretariatu.
Jednocześnie byłam wyjątkowo uradowana, że to nie on leżał martwy na tym łożu, ale przecież umarł człowiek. Miał rodzinę, przyjaciół. Zawsze przejmowałam się śmiercią nawet nieznanych mi ludzi, jednocześnie od zawsze chciałam poznać uczucie śmierci. Nie wiem co jest z nami po śmierci, ale jak byłam mała to myślałam, że jak umrę to stanę się jakimś nowo narodzonym dzieckiem lub zwierzęciem. Reinkarnacja jest możliwa, ale tak naprawdę to nikt nie wie co jest "po". Janek zaproponował mi żebyśmy pojechali do niego, bo mieszka bliżej szpitala, a jak się wyśpimy to tutaj wrócimy. Zgodziłam się, chociaż to do mnie nie podobne, znam go jeden dzień, a będę u niego nocować. Poszliśmy na nogach, bo tramwajem nie opłacało się pojechać, a wolałam o tej porze nie wsiadać na motocykl. Jak doszliśmy pokazał mi sypialnię, a on poszedł spać do salonu.
-Klaudia, dam Ci moją koszulkę byś miała w czymś spać.-nie przeszkadzało mi, że miałabym założyć jego koszulkę, to przecież normalne. Nawet miło, że o tym pomyślał.
Podał mi swoją koszulkę po czym pokazał gdzie jest łazienka. Przebrałam się bardzo szybko. Przez jakiś czas chciałam jeszcze z nim porozmawiać, ale widziałam, że położył się spać, więc zrobiłam to samo.
Zasnęłam bardzo szybko. Rano Janek zrobił śniadanie, po którym zaczęliśmy się ogarniać. Zajęło nam to około godzinę, ale nie zaszkodziło nam to. Przyszliśmy najpierw do sklepu po coś do picia i po lody, bo było dzisiaj bardzo gorąco. Janek był miły, polubiłam go.
Doszliśmy do Szymka. Trafiliśmy idealnie, bo właśnie się obudził. Bardzo się cieszę, że nic mu nie jest. Ma wiele raz i jedną na twarzy, po której zostanie blizna. Mimo wszystko dalej jest jak dla mnie przystojny. Dalej mam w głowie wczorajsze słowa Janka. "Widzę jak na siebie patrzycie." Nie sądzę by Szymon w ogóle myślał o mnie jak o kimś więcej. Zawsze byłam tylko dobrą przyjaciółką. Teraz to nie jest ważne, musimy się nim opiekować. Weszliśmy do jego sali. Janek usiadł na krześle, a ja na łóżku. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wiele innych. Tak dobrze chyba nigdy nie spędziłam dnia. Zbliżyłam się do Szymka. Planujemy wspólne wyjście gdy go wypuszczą, ale nie wiem czy to wypali ze względu na jego zdrowie.
-Zróbmy sobie wspólne zdjęcie, z okazji tak dobrze spędzonego dnia razem. Dobra?-zaproponował Janek, nie spodziewałam się tego.
-No dobra, tylko jakbyście mogli waszym telefonem, a potem mi je wysłać, bo nie mam jak na razie telefonu.-raczej szybko telefonu nie odzyska po tym wypadku...
-To zrobimy moim.-zaproponowałam, od razu każdy się zgodził.
Wyciągnęłam mój telefon po czym zrobiliśmy sobie w trójkę zdjęcie. Naprawdę ładnie wyszło. Na naszej fotce Janek wyszedł już w ogóle jak gimnazjalista. Ponownie jego dwa pieprzyki i aparat ortodontyczny dał o sobie znać. Przyznam, wyglądało to komicznie, ale był jednocześnie diabelsko przystojny. Nie dałam po sobie poznać, że sądzę, że jest przystojny, bo każdy może być przystojny, ja mam swojego Szymona.
Perspektywa Janka.
Bardzo podobało mi się to zdjęcie z Klaudią i Szymkiem. Od razu poprosiłem by mi je wysłali, co stało się chwilkę potem. Widać było, że ciągnie ich do siebie. Nie wiem czemu, ale to bolało. Znam ją od dwóch dni, a czuję jakbyśmy się znali od dawna. Trudno, cieszę się ich szczęściem. Szymona prawie wszystko boli, dlatego wolałem siedzieć na krześle niż obok niego. Chyba nikt go nie odwiedza, a przecież ma rodzinę. Nie rozumiem tego, ale nie będę wtykać nosa w nie swoje sprawy. Dobrze się tutaj czułem. Wszyscy, których poznałem są tacy naturalni, nie to co niektórzy w Legnicy, ale pewnie tutaj też się znajdą tacy, którym nie można ufać.
-Ja będę lecieć, bo facet mamy obiad robi. Idę by nie być "tą złą".-szkoda było, że Klaudia już idzie, ale jak musi to trudno. Nie chciała bym ją podwiózł, więc zostałem w szpitalu i rozmawiałem z Szymonem..
Tydzień później, perspektywa Klaudii.
Przyjechałam do kuzyna, lecz nie lubię jego rodziców. Jestem tu tylko dlatego, że tęskniłam za Kacprem, więc jego rodzice nie mają nic do powiedzenia. Zawsze miałam z nim dobry kontakt, czasami razem się opiekowaliśmy jego młodszą siostrą. Kacper jest o dwa lata młodszy, a Amela ma 13 lat. Stwierdziliśmy, że zabierzemy młodą na lody, więc zabrałam swoje pieniądze i jak najszybciej wyszliśmy z ich domu. Kupiliśmy sobie po lodzie włoskim, a potem usiedliśmy na ławce obok. Rozmawiałam z Kacprem o jego szkole, stosunkach z ludźmi i jego zainteresowaniach. Nigdy nie widziałam szesnastolatka, który tak dorośle opowiada o swoim zainteresowaniu. Chciałby być architektem, co można było zauważyć odkąd zaczął chodzić. Zawsze razem budowaliśmy wielkie budowle z LEGO, a potem opowiadaliśmy czemu zrobiliśmy tak, a nie tak. Stare, dobre czasy, prawda? Trzymam za niego kciuki by dostał się na jego wymarzone studia.
Gdy każdy zjadł swoją przekąskę poszliśmy do komisu rowerowego, bo coś się stało z jego i młodej rowerem. Oczywiście Amela nie miała co robić, a swojego telefonu nie wzięła z domu, więc dałam jej mój. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy z chłopakiem za ladą o rowerach. W końcu sprawa się wyjaśniła, więc zaczęliśmy się zbierać by pójść do domu. Gdy spojrzałam na młodą zauważyłam na jej twarzy zdziwienie, szczęście i tak jakby... Nadzieję? Nie wiedziałam o co chodzi, a nie powiem, wyglądało to strasznie aż się zaniepokoiłam.
-Lalka, lecimy już, coś się stało?
-Klaudyś, skąd ty znasz Jasia?-nie wiedziałam o kogo chodzi, z resztą skąd takie wnioski, że znam jakiegoś Jasia, którego ona zna?
-O jakiego Jasia Ci chodzi? Nie rozumiem, zbieraj się.-zaczęła się ubierać, ale dalej drążyła temat.
-No chodzi mi o JDabrowsky'ego, masz z nim zdjęcie.-oglądała moje zdjęcia? Ale trudno, dałam jej telefon, tylko powiedzcie mi, kto to JDabrowsky.
-Nie mam zielonego pojęcia kto to, pokaż.-wzięłam jej mój telefon i spojrzałam na niejakiego Jasia. Na zdjęciu byłam ja, Szymon i Janek... Skąd Amela może znać dziewiętnastolatka?
-To jest Janek, przyjaciel mojego chło...kolegi. Skąd go znasz?-cała ta sytuacja mnie zdziwiła, powoli zaczęłam się w tym wszystkim gubić.
-Jak mam go nie znać? To JDabrowsky! YouTube'r! Zaraz Ci go pokażę.-wyjęła swój telefon, którego rzekomo nie miała. Po chwili pokazała mi swoją tapetę, a potem konto JDabrowsky na YouTube. Zaczęłam go kojarzyć aż wreszcie się zorientowałam, że to ten, za którym teraz nastolatki szaleją.
-Muszę iść coś załatwić, cześć.-palnęłam i pobiegłam na tramwaj. Nie zdążyłam się przytulić na pożegnanie, co zawsze robię z Kacprem i Amelą, ale teraz musiałam się spotkać z Jankiem. Nie chciałam mu zrobić awantury, nie chciałam mu się rzucić na szyję, nie miałam zamiaru go lepiej traktować. Jest to super chłopak, a ja po prostu się zdziwiłam.
Po chwili jazdy przypomniało mi się jego zdziwienie, że mu się nie rzuciłam na szyję czy coś takiego, teraz rozumiem. Byłam już niedaleko jego mieszkania, mam nadzieję, że jest w domu. Zadzwoniłam domofonem i na szczęście odebrał. Po chwili byłam w jego pokoju i siedziałam bez słowa, on też nic nie mówił. W końcu się odważyłam i powiedziałam.
-Jan Dąbrowski?
Nie powiedział nic, ale kiwnął głową, że tak. Wahałam się przez chwilę co i jak mam powiedzieć, ale to co leżało mi na sercu w końcu powiedziałam. Nie wiem czy się tego spodziewał, ale się trochę zakłopotał.
-JDabrowsky?
-----
Przepraszam za opóźnienie, znowu. XD Tak jak mówiłam Oli :) włączyłam sobie muzykę podczas pisania by pisać szybciej i lepiej, a skończyło się to tak, że zajęłam się słuchaniem, a nie pisaniem. Proszę i zapraszam do komentowania!
Ask!
Blogi, które uwielbiam masz po prawej. -->>
Cześć!
Andżelika, autorka.
Superr 😂😍
OdpowiedzUsuńlife-is-tiring.blogspot.com/
Kocham ❤
OdpowiedzUsuń