Rozdział 10.


Czytasz, komentujesz.
(jest opcja pisania anonimowego komentarza)

"    Przez parę minut siedziałyśmy w bezruchu, w ciszy. Wahałam się czy jej powiedzieć prawdę czy nie. W końcu zdecydowałam się, że powinna wiedzieć. Wie o mnie wszystko po za tą jedną rzeczą, jest moją najlepszą przyjaciółką i należy się jej wiadomość. Opowiedziałam jej wszystko, ze szczegółami. Widziałam, że czasami pojawiał się uśmiech z powodu rozbawienia, czasami zdziwienie. Znowu zapadła ta przeraźliwa cisza. Przerażała mnie i to tak serio. Doczekałam się jednak zbawienia, przyszli chłopcy. Kupili nam po dwa croissanty i czekoladowe shake'i. Od razu zauważyli, że coś nie tak."

-O co chodzi? Pokłóciłyście się czy co?-patrzał na nas zdziwiony Janek. Widać, że się przejął.-Wiecie, że nam możecie powiedzieć.-napierał jakby ta wiadomość miała zmienić mu życie. Spojrzałam na Michalinę, potem ona na mnie i zaczęłyśmy się śmiać.
-My? Pokłócić się w tak trudnym dla mnie momencie? No chyba nie! Leżę w tej przerażająco sterylnej sali wieczność, nawet taka suka, jak niektóre z naszej szkoły nie zostawiłaby mnie w takim momencie.-cieszyłam się, że nic nie powiedziała. Wyczuła, że się lekko wystraszyłam jak Janek poczuł dziwną atmosferę. Zawsze mogę na niej polegać, chociaż na niej.
-A no tak, dobra, jedzcie.-podał Szymonowi nasze jedzenie, a ten od razu z lekkim rzutem podał nam teoretycznie naszą własność.-Wpadłem na niezły pomysł. Co myślicie o tym, żeby po wyjściu Michaliny pójść na Komobex*? Otworzyli jakiś czas temu, a ja jestem w tym mieście drugi raz w życiu, więc jeszcze tam nie byłem.
-Ja jestem ogółem za, ale pójdźcie sobie jutro, nie chcę wam psuć planów. Jak wyjdę i Ci się spodoba to pójdziemy jeszcze raz. Niedawno byłam w Galerii z Klaudyś, więc ma teraz ładny, nowy strój kąpielowy.-od razu spojrzała się na Szymona i poruszyła brwiami w górę i w dół, kilka razy. Chwilę potem spojrzał się na mnie Janek, Zrobił strasznie dziwną minę, wyglądał jak zboczeniec, będę miała teraz koszmary. Wszyscy po za mną zaczęli się śmiać, chyba tylko mnie to przerażało.
-No dobra, to widzimy się jutro słońce, bo ja muszę lecieć.-przyciągnął mnie Szymon do siebie. Spojrzałam w jego piękne, głębokie, niebiesko zielone oczy i zatonęłam. Staliśmy tak parę minut, trudno, że byliśmy w sali szpitalnej. Każdy jego dotyk sprawiał u mnie lekkie dreszcze. Ledwo usłyszałam szepty Michasi i Janka gdy nagle zabrzmiała muzyka w telewizorze i zaczęliśmy tańczyć.

"Oh don't you dare look back.
Just keep your eyes on me."
I said, "You're holding back",
She said, "Shut up and dance with me!".
This woman is my destiny.

She said, "Oh, oh, oh
Shut up and dance with me."

(link do piosenki CLICK)

    Zawsze z  Michalinką śpiewamy najgłośniej jak możemy refren, teraz śpiewałyśmy trochę ciszej by przypadkiem nas nie wyrzucili z sali. Tańczyliśmy coraz bardziej szalenie, podobało mi się. Gdyby nie leżała prawdopodobnie teraz tańczyłaby z Jankiem. Chwilę mówiłam coś do niej, ale nasz dialog przerwał Szymek.
-Shut up and dance with me!-rozbawił mnie jak nikt, było jeszcze lepiej.
    Piosenka się skończyła, leciało coś wolnego, całą duszą byłam w Szymonie, więc nie ogarniałam co dokładnie leci. Zwolniliśmy tempa i przyciągnął mnie bliżej. Położyłam głowę na jego ramieniu, oplotłam ręce wokół jego szyi, a on wokół mojej talii. Lekko się chwialiśmy, aż w podniosłam wzrok na jego twarz. Miał całkiem długie włosy, piękne oczy, dwa pieprzyki przy prawym kąciku ust, jeden na lewym policzku i dwa w pobliżu prawego kącika prawego oka. Janek też miał pieprzyki, obydwóch strasznie one odmładzały. Spojrzałam na te jego oczy i pieprzyki i ruszyłam w stronę jego warg. Zauważył to i po chwili mnie pocałował. Były one tak ciepłe, w dodatku powiększały moje pożądanie. Chciałam więcej, ale przypomniało mi się, że przecież jesteśmy tu po to by odwiedzić Michalinę.
-Emmm... Ty chyba miałeś wracać Szymuś.-odciągnęłam się od niego i powiedziałam z zawstydzeniem.
-Wyganiasz mnie? To ja idę, cześć.-dał mi buziaka w policzek i w mgnieniu oka wyszedł za drzwi. Janek i jego druga połówka patrzeli na mnie jak na wariatkę. Przecież nic nie zrobiłam. Nie wygoniłam go, przecież jeszcze by się gdzieś spóźnił.
-Pojebało cię? Podczas pocałunku go wyrzuciłaś?

Następnego dnia, perspektywa Janka.

    Przyjechałem z Szymonem samochodem jego taty po Klaudię, bo mieliśmy jechać na Komobex. Musieliśmy chwilę poczekać, jak zwykle z resztą. Stwierdziliśmy, że wejdziemy na górę do jej mieszkania, nie chcieliśmy się stopić w tym samochodzie. Jakiś mały chłopczyk nam otworzył, więc nie musieliśmy dzwonić domofonem. Jak już wspięliśmy się po tych wielgaśnych schodach zapukałem do drzwi mieszkania nr 50 i otworzyła nam mama Klaudii.
-Witam, my po Klaudię, mamy jechać na Komobex.-od razu spojrzała na Szymona, jego zna od kilku lat, mnie nie.
-No witaj Szymeczku, Klaunia się już prawie uszykowała, ale...-w tym momencie przerwał nam krzyk.
-MAMO! Pomożesz mi zapiąć strój?-podbiegła do swojej mamy z rozpiętą górą od stroju kąpielowego, ale po chwili się speszyła, bo nie wiedziała, że my jesteśmy tutaj.-O kurde. Czemu mi nie powiedziałaś? Szymek nie patrz!
-To ja mogę?-zrobiłem moją sławną minę zboczeńca, a Klaudia przewróciła oczami i uciekła ciągnąc swoją mamę do pokoju obok. Czekaliśmy tak przed jej drzwiami nie długo, przyszła ubrana w czarny, (trzeba przyznać) ponętny strój kąpielowy, białe, krótkie i potargane spodenki oraz w kraciastej, czarno białej koszuli zapiętej na jeden guzik, przez co można było zobaczyć jej brzuch i górę od wcześniej nie zapiętego stroju. Patrzałem na nią jak na ładną kumpelę, nic więcej, ale Szymon już w oczach miał niezłą złość.
-No to jedziemy laska.-dobiłem go. Już się zamachnął by mnie uderzyć, ale nie udało mu się to.
-Padnij!-śmiała się w niebo głosy Klaudyna. Już wiem, że ten dzień będzie jednym z lepszych dni w moim życiu.
    W końcu wsiedliśmy do samochodu. Tym razem to ja prowadziłem, Szymek wolał mieć Klaudię przy sobie na tylnych siedzeniach. Było strasznie gorąco, kierownica parzyła, tak samo pasy i inne metalowe części. Przez chwilę mieliśmy problem z odpaleniem silnika, ale nie trwało to długo. Ruszyliśmy. W oddali widziałem grupkę nastolatków. Podjeżdżałem coraz bliżej nich, aż w jednym momencie prawie potrąciłem trójkę z nich.
-Janek, prawie ich przejechałeś!
-Kurna, znowu faneczki! Jedziemy, trzymajcie się!-ruszyłem jak najszybciej, ale tak by nie przejechać kogoś z tamtej "gangsty".

------

*Komobex-jest to tak jakby park wodny w Częstochowie. Tak, rozgrywka toczy się w Częstochowie.

No siemka! 
Rozdział w końcu napisany. ;-;
Wczoraj miałam napisać, ale robiłam projekt, nadrabiałam ćwiczenia z dwóch przedmiotów.
Jestem w ostatniej klasie, dlatego staram się mieć jak najlepsze oceny.
Na 90% będzie pasek! XD
Nie jest on ważny, ale od zawsze mnie porównywano do mojej starszej siostry, Klaudii, która pasek miała od 4 klasy podstawówki do 3 klasy gimnazjum. ;-;
Ja mam ledwo pasek, a ona w moim wieku miała średnią 5.8, więc mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
KOMENTUJCIE!
ASK!

Andżelika, autorka.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 6.

Prolog.

Rozdział 12.